zdjęcie znalezione na: http://pinterest.com/
sobota, 25 czerwca 2011
kręgosłup
Ciężki dzień dziś mam za sobą, w sumie dopiero dochodzę do siebie. A to dlatego, że spotkała mnie wątpliwa przyjemność udania się do kręglarza. Kto był- wie o czym mówię, kto nie był- lepiej niech tak zostanie. Pewnie nie zdecydowałabym się na to, ale stan moich pleców wołał już o pomstę do nieba a ja wołałam o pomoc nawet przy zakładaniu skarpetek. Więc zacisnęłam zęby i poszłam. A tam jeszcze bardziej zacisnęłam żeby nie uciec. I choć mile tego wspominać nie będę, a to okropne krkrkrkrkr kiedy mnie kręglarz nastawiał będę słyszeć chyba do śmierci- o eureka plecy mnie nie bolą, mogę się schylić a nawet kucnąć a nawet wykonać podstawowe domowe czynności. Oczywiście dziś nie będę nic robić, ale pozwoliłam sobie trochę spróbować.I wyciskałabym Pana Kręglarza gdybym go miała pod ręką. Gdyby ktoś potrzebował dobrego kręglarza- masażysty, zapraszam do zostawienia meila, podzielę się namiarem, Pan jest genialny. Ale co się strachu najadłam wcześniej to moje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz