poniedziałek, 28 lutego 2011

morskie wspomnienia

Kiedy przyjechałam na studia do Warszawy, zawsze mówiłam o sobie "dziewczyna z nad morza", chociaż z mojego miasta rodzinnego nad morze jest jeszcze z 40 km. Ale nie przeszkadzało mi to, chodziło tylko o zaznaczenie swojej przynależności do miejsca, które kocham. Mieszkam tu juz 7 rok, ale staram się przynajmniej raz w roku wybrać się nad morze. W te wakacje nie udalo się nam jednak pojechać ani na chwilę. Po nagłej przeprowadzce czekał nas wielki remont, masa wydatków i jeszcze więcej pracy, dlatego nie było mowy o wyjeździe gdziekolwiek. Serce wyrywa mi się na wspomnienie wschodów słońca na plaży, gorącego piasku pod nogami, i innych takich tam ckliwych momentów. A żeby przypominać te chwile z uśmiechem na twarzy, zwożę zawsze miliony pamiątek. W butelkach - piasek z plaży, patyki z morskiej wody, drewienka z wyżłobionymi śladami czasu, miliony muszli, suszone kwiaty z wydm.. A potem... w taki dzień jak dziś, kiedy śnieg się rozpuszcza, niebo wygląda jak wiadro pomyji..sięgam wtedy do moich morskich skarbów i uśmiecham się mimo kaszlu, kataru i braku perspektywy na rychły wyjazd nad morze.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz