:P Zapewne znacie ten stan, w którym człowiek marzy jedynie o nieistnieniu, nie posiadaniu kanalików łzowych, przewodów nosowych, i wszelakich z nosem związanych części ciała? Nie wierzyłam kiedyś, że nie posiadając węchu, człowiek nie posiada ani odrobiny smaku, ale otóż Drodzy Państwo, myliłam się. Od około tygodnia nie widzę (nie czuję) różnicy między cebulą a czekoladą, a jedyne czym różni się dla mnie kurczak, ketchup i frytki to konsystencja i temperatura ew. Może ktoś ceniłby sobie ten stan, nie odczuwania zapachów, lecz to nie ja. Jest to stan nader upierdliwy, a że ironia losu rządzi światem, parę dni temu oglądałam jakiś kolejny durny odcinek CSI ( ja wiem, że to brednie, ale w chorobie przez mój móżdżek przechodzą tylko podobne papki), i patrzcie, akurat odcinek o dziwnych owocach zmieniających powonienie i smak. Że modne się zrobiło urządzanie takich przyjęć, gdzie najpierw się spożywa te owoce, a potem je wszystko, co do tej pory wydawało się do spożycia niezdatne: mielone świńskie głowy, krowie oczy itp. I tak mi się nasunęło, że teraz bez tych owoców, hulaj dusza, ktoś mógłby mi podać pożywny drink z wybielacza i przepychacza do toalet. I zauważyłabym to dopiero na tamtym świecie.
swoją drogą jak trzeba być..............., żeby takie coś zjeść, nawet bez smaku i węchu??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz