:D Z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z ramienia firmy w której pracuję, brałam wczoraj udział w aukcji Radia Kolor (godzina na antenie radia na tego co wygra) na rzecz WOŚP. Calusieńki czas od godziny 8 rano, do 14 załatwiałam, licytowałam, wisiałam na dwóch komórkach, internecie, łączu satelitarnym (żart ;) ) dodam, że mam grypę i wczoraj wszystkie te czynności wykonywałam z łóżka. Łatwo nie było. Znaczy było, dopóki nie zauważyłam, że licytacja przekroczy 1000 zł (wtedy trzeba było na Allegro wykonać pre-weryfikacje, czy dysponuję tęże kwotą). Owa pre- weryfikacja była dla mnie (skądinąd osoby obytej w komputerach, internecie itp rzeczach) trudnym orzechem do zgryzienia, bo kiedy okazało się, że serwis trochę nawala, coś tam się nie wyświetla, coś tam nie przekierowuje, i inne takie, musiałam zadzwonić do nich. Nic trudnego, ale kochani, z grypą, emocjami, nerwami, że nie zdążę do końca aukcji (zostało 1,5 godziny) to była masakra. W końcu okazał się, że mogę tą czynność wykonać nie tylko zdalnie, musiałam jedynie ( sic!) przesłać skany dowodu i faktur firmowych (że się zgadza, że firma istnieje i że nie jestem kosmitą, tylko osobą, za która się podaje). Znowu powiecie, że to nie takie trudne. Tylko, że mój skaner nie działa, faktury ma szefowa, musiałam więc wykonać kolejne telefony by przesłała mi zdjęcia, ja zrobiłam zdjęcia dowodu, i po wysłaniu, po godzinie od rozpoczęcia "pre- weryfikacji" mogłam kontynuować aukcję.
Zbliża się godzina zakończenia aukcji, w międzyczasie odbyło się z 50 telefonów do stacji, bo nie dało się w pewnym momencie przebijać aukcji, meile z miłym panem ze studia, że podbijam do cholery ale tego nie widać na allegro!!!! i co mam zrobić! I stało się, telefon, Pan Norbert (o ile pamiętam bo byłam taka zszokowana, że niewiele pamiętam) poinformował mnie, że są kłopoty na Allegro, czy się zgadzam na aukcję na żywo, na antenie. khmmmm (!!!!!!!!!!) zgodziłam się. I podał mi numer ten pan (chyba) Norbert , mówi do mnie coś tam: pięć dwójek, dwie ósemki, siedem szóstek ( numer był inny ale nie pamiętam), wybieram numer a tam: nie ma takiego numeru! Umarłam. na szczęście przytomność mojego umysłu (wprawdzie wątpliwa, ale lepszy rydz niż nic) pozwoliła mi sobie uświadomić, że pod ręką mam GOOGLE. Ręce trzęsły mi się tak, że nie mogłam wybrać numeru. W radiu w tym czasie puścili nadprogramowa piosenkę, czekając na mój telefon, presja zabija:P no ale udało się:
Dzwonię.
Jestem na antenie.jakimś cudem udało mi się wysłowić. Nie palnąć jakiejś głupoty. Niestety licytację przegraliśmy.. ale co tu dużo mówić stanęłam w szranki jak się okazało z prezesem... hotelu Jachranka. A niestety nie miałam upoważnienia licytować takimi sumami jak pan prezes. Ale opłacało się, godzina na antenie Koloru poszła za bagatela: 4100 zł!!!!!!!Wszystkie pieniążki powędrują na konto WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY!!!Sukces ogromny, mieliśmy w tym swój udział, w końcu Pan prezes musiał kogoś licytować:D Ekipa Radia Kolor była przeszczęśliwa przez przypadek na antenie zrobiliśmy im prawdziwe szoł :P
A potem tylko odbierałam tonę telefonów od tych co słuchali:D
To była prawdziwa przygoda!!!
edit:
tu można przeczytać więcej ;) http://radiokolor.pl/zapowiedzi/4095/WOSP_w_Kolorze
O nieoczekiwanym obrocie akcji też coś niecoś napisali, zachęcam do lektury pod aukcją: LICYTUJ TAKŻE NA ALLEGRO! Godzina na antenie Radia Kolor
edit:
tu można przeczytać więcej ;) http://radiokolor.pl/zapowiedzi/4095/WOSP_w_Kolorze
O nieoczekiwanym obrocie akcji też coś niecoś napisali, zachęcam do lektury pod aukcją: LICYTUJ TAKŻE NA ALLEGRO! Godzina na antenie Radia Kolor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz