Kochani nie było mnie kilka miesięcy. Nawet nie wiem kiedy to minęło. Taki prowadzę tryb życia (niestety lub stety), że podczas niektórych miesięcy mam bardzo dużo pracy etatowej, plus bardzo dużo warsztatów do przeprowadzenia (sama przyjemność, ale duuuużo w krótkim okresie i po całej Polsce) i jeszcze od roku mam przyjemność współpisać (pierwsze 2 części) i pisać samodzielnie (ostatnie 2 części) przewodniki metodyczne dla nauczycieli przedszkola Wydawnictwa Olesiejuk. Współpraca cudowna, ale bardzo bardzo pracochłonna. I tak się uzbierało to wszystko razem, że czasu i siły mi brakło na blogowanie, za co Was serdecznie przepraszam. Ale do rzeczy: z okazji zbliżających się szybkimi krokami Świąt Bożego Narodzenia przygotowałam dla Was mały kursik "step by step" dotyczący tworzenia zimnej porcelany.
Do dzieła!
"Cold Porcelain" czyli "zimna porcelana"
-wersja bez gotowania-
Masa plastyczna zwana potocznie "zimną porcelaną" jest masą, którą możemy zrobić bez większego wysiłku w domu, której przygotowanie nie wymaga drogich składników, z którą to ponadto bardzo przyjemnie się pracuje. Można nią "rzeźbić" bardzo małe elementy, jest cudownie zwarta, kiedy trzeba jest gładka, można z jej pomocą uzyskać przeróżne faktury. Wysycha sama (bez pieczenia, gotowania, mikrofali), ba, nawet wysycha bardzo szybko, w odróżnieniu do np. masy papierowej. Ogólnie pokochałam ją natychmiast. Kiedy tylko zobaczyłam jej zwartą konsystencję, wiedziałam, że praca z nią będzie oznaczać tylko przyjemność :D Ma jedna wadę, którą ja osobiście uważam za... zaletę :) Jak już wspomniałam, szybko schnie. Podczas pracy z zimną porcelaną, trzeba często kremować dłonie, a niewykorzystywaną aktualnie masę zawijać natychmiast w folię.. . również nakremowaną. I to co dla innych stanowiłoby wadę, mi wcale nie przeszkadza. A to dlatego, że nie lubię zbyt długo czekać na efekty swojej pracy. Kiedy używałam do lepienia masy solnej lub papierowej, musiałam długi czekać, by móc pomalować wytwory. Masa porcelanowa schnie na tyle szybko, że już po godzinie, dwóch można malować (nie jest jeszcze całkiem sucha od spodu, ale z wierzchu tak, więc bez problemu chwytam za pędzel). Jeśli lepimy wieczorem, z rana nasz wytwór już jest całkowicie suchy (oczywiście zależy to od jego"grubości"). Dobra dosyć teorii, pora przejść do konkretów! Poniżej znajdziecie przepis na "zimną porcelanę" bez gotowania (bo i takie są)
Potrzebne składniki i "narzędzia":
- większa miska
- łyżka
- szklanka
- klej wikol
- mąka/skrobia ziemniaczana
- sok z cytryny
- oliwka kosmetyczna (taka dla maluchów, będzie jej potrzeba tylko łyżkę)
- dowolny krem lub balsam do ciała
- folia spożywcza
Do miski wsypujemy szklankę mąki, dolewamy niepełną szklankę wikolu.
dodajemy łyżkę oliwki,
łyżkę kremu/ balsamu,
łyżkę soku z cytryny.
Mieszamy delikatnie (inaczej cała mąka znajdzie się na zewnątrz miski).
Kiedy zaczyna się ładnie zbijać, odkładamy łyżkę i zaczynamy ugniatać.
Masa jest gotowa, kiedy od naszych rąk odejdzie większość składników (tak samo jak przy ugniataniu ciasta). Zresztą na pewno zauważycie, kiedy będzie idealna.
Gotową masę kremujemy jeszcze kremem lub balsamem i zawijamy jak najszybciej w folię spożywczą. I gotowe! Przygotowanie masy zajęło nam może z 7 minut.
Szybko prawda?
Wspomnę Wam jeszcze, że podczas lepienia warto co jakiś czas nakremować dłonie, by masa "nie zgubiła" elastyczności. Jeśli przez nieuwagę Wam podeschnie, dodajemy odrobinę kleju, ugniatamy i będzie jak nowa :) Aha, i poszczególne elementy doklejamy wikolem lub kremem.
To chyba wszystko, resztę niuansów poznacie "w praniu".
Na koniec zapraszam jeszcze do obejrzenia moich aniołów, które powstały z zimnej porcelany, a teraz czekają już zapakowane w odświętne papiery. Jutro (Wigilia) trafią do nowych domów. :)
Tu jeszcze nie pomalowane:
A tak wyglądały w fazie końcowej:
Wszystkiego Najlepszego! Zdrowych, wesołych Świąt!!!!